Mokasyny
Jeszcze rok temu nie przyszłoby mi do głowy, żeby założyć mokasyny. Nie podobało mi się w nich prawie wszystko, zaczynając od kształtu, a kończąc na często tandetnych dodatkach. W mojej głowie utkwił obraz południowców zakładających je na gołe stopy i śmigających po rozgrzanych ulicach, co nie do końca wydawało mi się być zarówno zdrowe jak i higieniczne.
Odkąd założyłem bloga, a może już dużo wcześniej, zauważyłem, że moje zakupy nie zawsze były przemyślane (4 koszule jeansowe, czy naprawdę byłyście mi potrzebne?). Dlatego obecnie staram się kierować nie tylko potrzebą posiadania, ale również użytecznością oraz oryginalnością. Tym razem padło więc na mokasyny, na które natknąłem się w Zarze.
I jak moje wrażenia? Mieszane? Bo tak, z jednej strony myliłem się co do kształtu stopy ? buty bardzo ciekawie go podkreślają, nie powodując jednocześnie efektu gigantycznych stóp, dobrze komponują się z długimi spodniami (chociaż uważam, że wypada je obowiązkowo podwinąć), jak również z szortami. Nawet kutasiki przypadły mi do gustu. Ciemna, wręcz czarna strona medalu to komfort noszenia… Krew się polała niestety dosłownie. Nie jestem jeszcze pewny kogo obarczyć winą, czy chodzi o ten konkretny model, a może niewidzialne skarpety są jednak wskazane? Na pewno wiem, że bez zakupu stopek w moim przypadku się nie obędzie.
Dwa kolejne posty poświęcam właśnie im, bo mimo wszystko zasłużyły : )
fot. Kaja Kajdana
Koszula – H&M
Spodnie – Bershka
Buty – Zara
Pasek – Pull&Bear
Zegarek – Filippo Loreti
Okulary – Ray Ban
swietny kolor koszuli, a do Zary po te buty udam sie na pewno :)
Może warto się jednak wstrzymać do wyprzedaży :)